"Naród, który traci pamięć, przestaje być Narodem
– staje się jedynie zbiorem ludzi, czasowo zajmujących dane terytorium"
[Marszałek Józef Piłsudski]

Szkoły polskie na Warmii i Mazurach 90 lat później

W 1928 roku rząd pruski przyjął „Ordynację dotyczącą uregulowania szkolnictwa dla mniejszości polskiej w państwie pruskim” i dzięki temu możliwe stało się zakładanie i prowadzenie prywatnych szkół z polskim językiem nauczania w Prusach Wschodnich . Wcześniej, w okresie plebiscytowym, na mocy decyzji Plebiscytowej Komisji Międzysojuszniczej powstały szkoły i przedszkola w 19 miejscowościach. Ich żywot okazał się wówczas krótki, ponieważ plebiscyt został przez Polaków przegrany. Za to w latach 1929-1939 powstało i w różnym okresie istniało tu 16 szkół. Założycielem polskich placówek na Warmii i ewangelickiej szkoły w Piasutnie było odpowiednio Polsko-Katolickie Towarzystwo Szkolne oraz Komisja Szkolna na Mazury. Polskie inicjatywy napotykały na zdecydowany opór ze strony niemieckiej, zwłaszcza kiedy do władzy doszedł Adolf Hitler. Placówki starano się zamykać, wywierano naciski na rodziny posyłające dzieci do polskich szkół. Przyznawanie się do polskich korzeni było w tym czasie prawdziwym heroizmem. Po wybuchu wojny w 1939 r., liczni nauczyciele zostali wywiezieni do obozów koncentracyjnych, z których wielu już nie powróciło. Dziś nazwiska ludzi związanych wówczas z polską oświatą kojarzą się mieszkańcom regionu z nazwami ulic (m.in. Franciszek Barcz, Edward Turowski); czasem z patronami szkół (m.in. Ryszard Knosała, Józef Malewski, Tadeusz Pezała). Niektórzy działacze dopiero w ostatnich latach stali się bohaterami monografii, jak w przypadku Władysława Stachowskiego, o którym napisała jego córka .

Szkoły polskie w Prusach Wschodnich były swoistym znakiem czasu, odpowiedzią na odzyskanie niepodległości przez Polskę po 123 latach zaborów. Chociaż przegrany plebiscyt zaprzepaścił szansę na stały powrót polskości na tę ziemię, szkoły w namacalny sposób kształtowały rzeczywistość regionu i choć musiały podlegać logice kolejnych przemian, niosły nadzieję i wymierzały rytm życia w miejscach, gdzie działały. 90 lat to szmat czasu i niewątpliwie okazja do refleksji. Zmieniała się przynależność państwowa ziem, ustroje, warunki życia, zmieniali się ludzie i ich mentalność. Ogólne spostrzeżenia zawsze niosą za sobą niebezpieczeństwo myślenia stereotypowego, choć z drugiej strony pozwalają patrzeć z dystansu i dostrzegać nie tylko poszczególne działania konkretnych placówek, ale i kierunki, jakimi podążali ludzie związani z polską oświatą na Warmii i Mazurach. Trudno oprzeć się wrażeniu, że pamięć o tamtych wydarzeniach gdzieniegdzie się już zatarła; w miastach i wsiach regionu przypomina się historię polskich placówek tylko z okazji „okrągłych” rocznic, a i to nie zawsze. Odchodzą już ostatni uczniowie polskich szkół w Prusach Wschodnich, domy, w których działały niejednokrotnie po raz kolejny zmieniły właścicieli, pamiątki po szkolnej historii można raczej zobaczyć w Domu „Gazety Olsztyńskiej” niż w dawnych placówkach.

Do tematu szkolnictwa polskiego powrócono za sprawą kolejnego jubileuszu i inicjatywie Urzędu Marszałkowskiemu Województwa Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. W ciągu ostatnich lat działalność w tym zakresie nie była imponująca chociaż gdzieniegdzie istniała. Ważną rolę w krzewieniu wiedzy mogłyby odegrać dzisiejsze szkoły i edukacja historyczna. Sytuacji nie ułatwiają jednak kolejne reformy oświaty i zmiany w podejściu do tematyki regionalnej. Oczywistym zdaje się fakt, że regionalizm powinien na stałe zagościć w pracy z uczniami. Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z 23 XII 2008 r. w sprawie podstawy programowej wychowania przedszkolnego oraz kształcenia ogólnego w poszczególnych typach szkół, Dz.U. RP, 2009, nr 4, poz. 17. z późniejszymi zmianami zlikwidowało wydzielone ścieżki między przedmiotowe, w tym ścieżkę regionalną - co wprowadzono do rzeczywistości szkolnej w 1999 roku. Treści związane z „małą ojczyzną” miały wejść odtąd w programy poszczególnych przedmiotów szkolnych. Jednak obecność tematyki regionalnej na II, III i IV etapie edukacyjnym wydawała się być ograniczona. Odtąd nauczyciel sam wyszukiwał treści regionalne w podstawie programowej, decydował w jakim zakresie i w jaki sposób będzie je realizował. Musiał także samodzielnie zadbać o stronę merytoryczną wprowadzanych zagadnień. Pamiętajmy także o zawsze nadmiernym obłożeniu programowym i co za tym idzie pracy nauczyciela w wiecznym niedoczasie. Z drugiej strony o rzeczywistości szkolnej na co dzień zawsze decyduje pojedynczy nauczyciel, on ją faktycznie kształtuje. Rolą pedagoga jest zainteresowanie młodych tematami bliskimi, nawet jeśli kolejne zmiany programowe, w tym ostatnia z 2017 roku nie poprawiły wydatnie sytuacji w zakresie tematyki regionalnej .

Pierwsze polskie placówki powstały w kwietniu 1929 roku, wówczas zaczęły działać szkoły w Gietrzwałdzie, Chabrowie (Chaberkowie), Nowej Kaletce i Sząfałdzie (Unieszewie). Szkoły w Jarotach, Lesznie, Skajbotach, Stanclewie, Pluskach, Purdzie, Wymoju i Worytach powstały w 1930; w Brąswałdzie i Giławach w 1931, a w Olsztynie dopiero w 1934 roku. Co zatem zostało dziś po miejscach, gdzie niegdyś nauczali Knosała, Gromadecki czy Turowski?

W Nowej Kaletce mieściła się najliczniejsza polska szkoła regionu. Uczęszczało tu początkowo ponad czterdzieścioro uczniów. W budynku, który i po wojnie pełnił funkcję oświatową do 1999 roku, dziś znajduje się tu siedziba Towarzystwa Przyjaciół Gimu, którego prezesem jest Ryszard Bedra. Oprócz tego mieści się tu świetlica profilaktyczna, w której prowadzone są zajęcia dla dzieci i młodzieży; działa świetlica wiejska oraz funkcjonują mieszkania socjalne, gdyż dom jest własnością gminy. Obecnie mieszkają tu dwie rodziny, natomiast trzecie mieszkanie pełni funkcję rezerwowego. Warto jednak pamiętać, że mieszcząca się niegdyś w tym budynku szkoła, funkcjonowała tu krótko. Po wielkim pożarze wsi z czerwca 1930 r., przeniesiono ją do domu Wiktora Pełki, a od 1935 znajdowała się u wdowy Barbary Nowoczeń . Tablica umieszczona na pierwszym z budynków mylnie informuje, że placówka polska mieściła się tu w latach 1929-1939. Dziś w pozostałych dwóch domach, gdzie dawniej użyczano izb na potrzeby szkolne, mieszkają rodziny napływowe; w całej wsi ostała się zaledwie jedna rodzina autochtoniczna . Warto zauważyć, że budynek pierwszej szkoły pełni dziś w środowisku wiejskim ważną rolę, która wcale nie ogranicza się do zebrań wiejskich czy zajęć fitnessu. Wszystko za sprawą ludzi zrzeszonych w Towarzystwie Przyjaciół Gimu. Plany lokalnej społeczności i jej działania pokazują najlepiej, że dziedzictwo lokalnych ziem jest tym ludziom bliskie. Projekt „Drugie życie szkoły” to szeroki wachlarz działań, który aktywizuje społeczność. Znajdziemy tu ofertę skierowaną do zainteresowanych przyrodą, kolarstwem czy malarskimi plenerami. Latem odbywają się festyny, w których biorą udział nie tylko stali mieszkańcy gminy Purda, ale i licznie przyjeżdżający nad jezioro Gim turyści. Działalność kulturalno-oświatowa kwitnie, dlatego nie dziwi fakt, że zainteresowano się historią dawnej szkoły. Wojciech Ostaszewski prowadził własne badania, poszukiwał informacji w Ośrodku Badań Naukowych im. W. Kętrzyńskiego w Olsztynie i Archiwum Akt Nowych w Warszawie. Zgromadzone informacje, zdjęcia, kserokopie świadectw czy kroniki szkolnej znajdują się dziś w budynku dawnej szkoły i można je tu oglądać. Naprzeciwko budynku pierwszej szkoły natomiast znajduje się zadbany grób sołtysa Augusta Kuhna, który brał udział w otwarciu polskiej szkoły, w 1929 r. Tabliczka na krzyżu informuje: „August Kuhn – przedostatni niemiecki sołtys Nowej Kaletki, życzliwy Polakom, zamordowany w 1945 r. przez żołnierzy Armii Czerwonej” .

no picturezdj. I. Jóźwiak, świetlica w budynku dawnej szkoły w Nowej Kaletce ze zgromadzonymi materiałami dotyczącymi działalności szkoły, 2019

no picturezdj. I. Jóźwiak, Budynek, w którym w latach 1929-1930 mieściła się polska szkoła; 2019

Kolejny budynek dawnej polskiej szkoły znajduje się w Pluskach. Zbudowany w 1931 r. według projektu, jaki obowiązywał wówczas wszystkie szkoły polskie na terenie państwa niemieckiego: na parterze mieściły się klasy szkolne i przedszkole, a na piętrze świetlica. Dzięki powstaniu Społeczno-Kulturalnego Stowarzyszenia Miłośników Plusk (z okazji 600-lecia lokacji wsi) ożywiła się nieco działalność lokalnej społeczności. W lutym 2015 roku w budynku szkoły gościła objazdowa wystawa z Muzeum – Dom „Gazety Olsztyńskiej”, o której już wspominaliśmy. Budynek dawnej szkoły polskiej to jedno z najważniejszych miejsc dla współczesnej społeczności wsi. W przeciwieństwie do wielu innych osad regionu tu wciąż mieszkają potomkowie rodzin Wieczorków, Reisenbergów, Hanowskich czy Popławskich. Być może dlatego pamięć odległych wydarzeń wciąż jest żywa. Stowarzyszenie Miłośników Plusk wystąpiło np. z inicjatywą upamiętnienia Augusta Popławskiego. Na jego wniosek rada gminy Stawiguda, imię warmińskiego działacza, nadała skwerowi przy siedzibie Ochotniczej Straży Pożarnej w Pluskach. Na remizie zawisła tablica upamiętniająca tę postać, odsłonięta m.in. przez córkę i wnuka patrona skweru . W opinii mieszkańców do tej pory sam budynek jednak nie był wykorzystywany w stopniu na jaki zasługuje. Obecnie w szkole nie prowadzi się żadnej działalności kulturalnej i oświatowej.

no picturezdj. I. Jóźwiak, szkoła polska w Pluskach; 2019

Budynek szkoły, wg podobnego jak w Pluskach założenia, zbudowano na potrzeby nauczania polskich dzieci również w Sząfałdzie. Pozostałe szkoły regionu funkcjonowały już w prywatnych domach, gdzie gospodarze – często mimo szykan ze strony niemieckiej, tylko użyczali izb. W dawnym Sząfałdzie, dziś Unieszewie, szkoła również początkowo znajdowała się w wynajętej izbie Karoliny i Franciszka Bauerów; dopiero w 1931 postawiono nowy budynek szkolny. Działała tu szkoła, przedszkole, mieszkał również nauczyciel – Bolesław Jeziołowicz. Organizowano tu konferencje metodyczne na całą Warmię, pokazywano lekcje otwarte. Dziś w budynku dawnej szkoły mieszkają Irena Pustelak i jej syn Marek z rodziną. Pani Irena wcześniej była nauczycielką funkcjonującego tu przedszkola, które mieściło się na parterze. Pani Pustelak mieszkała wówczas na piętrze. Przedszkole zlikwidowano kilkanaście lat temu a sama nauczycielka wykupiła dom od gminy. Mieszka tam do dziś. Z relacji syna możemy dowiedzieć się, że poza faktem, iż na budynku zawieszona jest tablica informująca o historii polskiej szkoły nie ma żadnego zainteresowania tym miejscem .

no picturezdj. I. Jóźwiak, fragment domu polskiej szkoły w Sząfałdzie i kamień upamiętniający jej działalność; 2019

Kolejną wsią, gdzie istniała polska placówka jest Gietrzwałd. Jednym z kierowników szkoły był Bronisław Chabowski. Szkoła prowadziła wówczas ożywioną działalność. Chabowski prowadził chór, zespół teatralny, uczył młodzież muzyki i śpiewu. Wraz z żoną Małgorzatą aktywnie działał na rzecz polskiej mniejszości. 25 czerwca 1931 r. w szkole w Gietrzwałdzie zorganizowano pierwsze na Warmii Święto Dziecka, w którym udział wzięli uczniowie i innych polskich szkół funkcjonujących w regionie. Niestety 10 września 1933 r. w wyniku nacisków ze strony niemieckiej zlikwidowano szkołę polską w Gietrzwałdzie. Chabowskiego przeniesiono do Katolickiej Szkoły Polskiej w Stanclewie, natomiast jedyna uczennica, Maria Greber, która nadal chciała kontynuować naukę w polskiej szkole, przeniosła się do placówki w Worytach.

Dziś tam, gdzie niegdyś mieściła się szkoła, w domu Antoniego Sikorskiego, mieszka Maria Żuk. Co ciekawe - Jej dziadkowie użyczyli sali na potrzeby szkolne w Brąswałdzie, gdzie do dziś mieszka jej brat Zbigniew Kowalik. Budynek gietrzwałdzkiej szkoły stojący naprzeciwko kościoła nosi tabliczkę informującą o jego historii. Pęknięta, ale przytwierdzona do fasady przypomina o dumnej przeszłości. Budynek wpisany w rejestr zabytków zdaniem właścicielki przynosi więcej problemów niż pożytku. Jak zauważa pani Maria w potocznej opinii lokalnej społeczności, budynek należał niegdyś do polskiej szkoły i dlatego został wyremontowany z funduszy gminnych. Tymczasem niewielu pamięta, że polskie szkoły działały w prywatnych domach, których gospodarze użyczali niejednokrotnie z narażeniem własnego życia części domu, zwykle jeden pokój i kawałek podwórka na plac szkolny. Obecna właścicielka doskonale pamięta, że kiedy odziedziczyła nieruchomość w 1977 r. dom był kompletną ruiną. W ścianach były dziury, a futryny drzwi parteru zapadały się pod ciężarem pieców stojących na piętrze. Właściciele sami musieli dokonać wszelkich remontów. Pamięć o szkole i kolejnych rocznicach, nikogo dziś nie interesuje. Nikt nie pamięta również, w którym z pokoi mieściła się dawna szkoła .

no picturezdj. I. Jóźwiak, Gietrzwałd - budynek, w którym użyczano sali na szkołę; 2019

Z kolei w Worytach, w domu dawnej szkoły, zamieszkała wspomniana już uczennica Maria Greber. Jej mama odpowiadała za sprzątanie szkoły oraz palenie w piecu. Obie zajmowały pomieszczenia na piętrze, nawet wówczas, gdy w czasie II wojny światowej ulokowano w budynku szkoły robotników z Polski przebywających na przymusowych robotach w Prusach Wschodnich. Obecnie mieszka tu jej wnuk – Tomasz Nowak. Dziś również tym miejscem nikt się nie interesuje. Pomimo tablicy wiszącej na ścianie budynku zaświadczającej o wyjątkowym przeznaczeniu dziś turyści raczej mylą go z domem, w którym miała mieszkać Barbara Samulowska, zakonnica i misjonarka, której w 1877 objawiła się w Gietrzwałdzie Matka Boska. Tylko rdzenni mieszkańcy wsi pamiętają, że budynek, w którym działała szkoła i sąsiadujący z nim niegdyś identyczny, wybudowali bracia Samulowscy, i że Barbara pochodziła właśnie z drugiego domu. Budynek dawnej szkoły został częściowo odrestaurowany w miarę możliwości przez zięcia pani Marii – Piotra Nowaka. Drewniana altanka, która uległa zniszczeniu w czasie wojny z rąk bojówek antypolskich dziś wygląda jak dawniej. Mimo, że dom nie znajduje się w rejestrze zabytków (jest tam za to wpisana kapliczka stojąca zaraz obok domu) właściciele dbają, aby zachować jej oryginalny wygląd chociaż wymaga to niemałych nakładów .

no picturezdj. I. Jóźwiak, dom w Worytach; 2019.

Z kolei w Giławach na domu, gdzie przed wojną mieściła się polska placówka nie ma już tabliczki. Zdjął ją właściciel nie chcąc narażać się na komentarze o zaniedbaniu nieruchomości. Podobnie nie wisi tablica informacyjna na budynku, gdzie użyczano salę na szkołę w Brąswałdzie. Tam, gdzie niegdyś Anna i Józef Bartnik użyczyli pokoju dla polskiej placówki mieszka dziś ich wnuk, wspomniany już, Zbigniew Kowalik z rodziną. To z pewnością jeden z nielicznych mieszkańców warmińskiej ziemi posługujący się jeszcze piękną gwarą, o ile wybierze ją za język komunikacji. Syn uczennicy polskiej szkoły Gertrudy Bartnik, siostrzeniec dwóch kolejnych - Jadwigi i Marii. Rodzina niewątpliwie była świadoma swojego dziedzictwa i pozostała mu wierna choć ciężko została za to doświadczona. Najpierw Marię Bartnik wywieziono do obozu w Ravesbrück, matkę z kolei po wejściu Armii Czerwonej na początku 1945 deportowano w głąb Rosji. Żyje jeszcze w Niemczech trzecia z sióstr – Jadwiga Godlewska. Sam dom wybudował ich przodek, nazwiskiem Wrzeszcz, a księga wieczysta została założona jeszcze w Królewcu. Mimo tak pięknej, polskiej karty rodzina jeszcze współcześnie przeszła trudną i długą drogę, aby potwierdzić przynależność własności do rodziny. W licznych bataliach sądowych z władzami gminnymi ostatecznie uznano, że ogród użyczony niegdyś pod plac szkolny należy jednak do Kowalików. Wykazano, że ziemia nigdy nie została sprzedana, a tylko użyczona. Dziś do dawnego budynku, w którym dziadkowie pomogli urządzić polską szkołę dobudowano okazałą, nową część; pomimo ogromnej świadomości spuścizny w rodzinie, nie widnieje tu żadna tablica pamiątkowa. Nie zgodziła się na to Gertruda Bartnik i tak już pozostało . Tablica widnieje od 1957 r. za to na szkole w centrum wsi. Placówka ta nosi imię Alfonsa Żurawskiego, działacza warmińskiego, który zginął śmiercią męczeńska w czasie II wojny światowej. Uważny czytelnik zauważy jednak, że informuje ona o fakcie istnienia placówki szkolnej we wsi, jednak nie w budynku, na którym ją zwieszono .

no picturezdj. I. Jóźwiak, dom Państwa Kowalików; 2019.

Także w dawnej szkole, w Jarotach do dziś mieszka, czwarte już, pokolenie Barczewskich. Jakub Barczewski zdecydował się udostępnić lokal na potrzeby szkoły, gdy okazało się, że u Wieczorków nie ma dość miejsca dla powiększającej się grupy uczniów. Przyjął również nauczyciela . Dziś zamieszkują tu Barbara Barczewska i jej mąż Martin Golc oraz brat Barbary - Mariusz Barczewski z żoną. Na fasadzie wciąż wisi tablica informująca o roli, jaką budynek odegrał w historii polskiej oświaty na Warmii w okresie międzywojennym. Czasem odwiedzają Barczewskich przyjeżdżający z Niemiec dawni mieszkańcy Jarot. Rodzina udziela się także w środowisku lokalnym odpowiadając na różne zaproszenia - ostatnio w 2019 r. z okazji nadania Szkole Podstawowej w Spręcowie imienia Walentego Barczewskiego. Ksiądz Walenty, pisarz i wybitny działacz ruchu polskiego w regionie to brat Jakuba. W 2000 r. Walenty Barczewski został nominowany do udziału w plebiscycie Olsztynianin XX wieku, natomiast w 2003 r. jego imię znalazło się w plebiscycie na Najpopularniejszego Olsztynianina 650-lecia. Dość przypomnieć, że to dla uczczenia pamięci księdza w 1946 roku miasto Wartembork nazwano Barczewem .

no picturezdj. dom rodziny Barczewskich, 2019.

Podobnie w dawnym budynku szkoły, w Lesznie mieszka dziś potomek Augusta Wontory, wnuk Rejnold Kłopotowski z żoną. Tu również w 1957 roku przywieszono tabliczkę informacyjną i pozostaje ona w tym miejscu do dnia dzisiejszego. Koleje właścicieli samego budynku były różne. Za możliwość otrzymania renty matka Rejnolda zrzekła się nieruchomości. W latach 50 i 60 ubiegłego stulecia mieścił się tu sklep. Kiedy pojawiła się możliwość odzyskania domu rodzina postanowiła ją wykorzystać. Niestety nie odzyskano już całości budynku, część wciąż pozostaje w rękach gminy, która użycza ją jako mieszkanie socjalne kolejnym lokatorom. Dziś w dawnej, dużej sali szkolnej znajduje się salon państwa Kłopotowskich. W tym samym miejscu co niegdyś stoi piękny, zielony, kaflowy piec. Z relacji właścicieli wynika, że nikt już nie pyta o dawną szkołę, czasem przyciągnie uwagę turysty wisząca tabliczka, czasami ktoś zrobi zdjęcie .

no picturezdj. I. Jóźwiak, budynek danej szkoły w Lesznie; 2019

Najbardziej smutny obraz prezentuje dziś budynek dawnej szkoły w Skajbotach. Placówka mieściła się niegdyś w domu Makołów (dziś nr 38), współcześnie należy do gminy. Podobnie jak w Lesznie czy Nowej Kaletce znajdują się tu mieszkania socjalne. Jest ich tu trzy, ale sam stan budynku, zwłaszcza wewnątrz, jest katastrofalny. Mieszkają w nim Tadeusz Kwietniewski z żoną, wdowy Barbara Janiszewska i Maria Florczuk. Część przynależną tej ostatniej trudno nazwać lokalem mieszkalnym: ciemna i maleńka kuchnia, brak łazienki, osypujący się tynk ze ścian, które nie były malowane od wielu lat. Wdowa po trzech udarach wymaga stałej opieki, a nie ma żadnej rodziny, która mogłaby się nią zająć. Pani Maria doskonale orientuje się jaką funkcję pełnił budynek w przeszłości, powtarza jak ważne jest, aby zachować go dla przyszłych pokoleń. Pamięta też i to, że kiedy wprowadzała się tu w 1986 roku, w pokoju rosło drzewo rozsadzając ściany. Do dziś piec kaflowy służy do ogrzewania małego mieszkanka. W części budynku gmina wymieniła trzy okna na plastikowe. Pozostałe mają wypaczone ramy i zniszczone okucia, co sprawia, że ciężko je otworzyć czy domknąć. Zimą bywa tu naprawdę zimno. Maria Florczuk mieszkając tu przez wszystkie te lata, zapamiętała tylko jedną wizytę związaną z działalnością szkoły - przyjechała tu z Niemiec była uczennica z wnuczką. Nikt więcej nie pamięta o rozpadającej się nieruchomości, pamięć zachowała chyba tylko widniejąca na frontowej ścianie tablica i kilku miejscowych . Ci ostatni bez problemu wskazują wszystkie placówki oświatowe działające tu przed wojną, łącznie z niemieckimi. Płytę w języku niemieckim znalazł mieszkający po sąsiedzku Andrzej Szumiłkin wymieniając starą podłogę w swoim domu. Emaliowana tablica w języku niemieckim informowała o funkcjonowaniu we wsi przedszkola. Z kolei budynek, gdzie mieściło się przedszkole polskie, o czym także informuje tablica, znajduje się nieopodal. Obecnie dom nr 8 należy do prywatnych właścicieli i jest dobrze utrzymany .

no picturezdj. I. Jóźwiak, Skajboty – budynek, w którym niegdyś mieściła się polska szkoła; 2019.

Pamięć ludzka bywa ulotna, czas zaciera to, co niezapisane. Mieszkańcy wsi pamiętają przeszłość czasami zupełnie inaczej niż podają książki pisane przez historyków. W Chaberkowie dom Nowoczeniów mieszczący szkołę, po wojnie pozostawał w rękach prywatnych. W końcu sprzedano go rodzinie przybyłej tu z Niemiec, która nie miała z Warmią wcześniej żadnych związków. Nowi właściciele zgodzili się na zawieszenie tablicy pamiątkowej na budynku i wisi tam do dziś. Jednak wokół mieszkają jeszcze rodziny, które są związane z ziemią warmińską od pokoleń. Wśród nich potomkowie Senderów twierdząc, że i ich dzieci do szkoły uczęszczały . Niestety nie potwierdzają tego faktu wykazy uczniów . O babce wspominał co prawda Jan Boenigk, ale już w zupełnie innym, mniej korzystnym kontekście .

no picturezdj. I. Jóźwiak, Chaberkowo- dom, w którym mieściła się szkoła polska; 2019

Z kolei siostra Boenigka – Marta Stink początkowo użyczyła jedną z izb domu dla najmniejszej pod względem liczby uczniów szkoły - w Wymoju. To tam Konrad Sikora przynosił dzieciom pomarańcze i słodycze, aby zachęcić je do nauki w polskiej placówce i nie była to wcale praktyka obca pedagogom niemieckim. W Wymoju to Polacy zawsze stanowili większość . Nieruchomość należąca niegdyś do Stinków znajduje się na kolonii wsi, obecnie w rękach prywatnych, ale wymaga gruntownego remontu. Budynek, w którym funkcjonowała szkoła polska później - w domu Makolów nie istnieje wcale. W okresie powojennym i później wielu mieszkańców regionu wyjechało do Niemiec, tak też się stało z właścicielami tego budynku. Nieruchomość niszczała aż w końcu trzeba było ją rozebrać. Zbudowano tu nowy dom . Dziś tabliczka przypominająca o polskiej działalności oświatowej nie wisi już na ścianie przedwojennej szkoły niemieckiej, która stoi w środku wsi. Zdjęto ją, aby nie wprowadzała w błąd. W 2019 roku mieszkańcy wsi powołali do życia Stowarzyszenie „Mój Wymój” i ożywili działalność kulturalno –oświatową. Członkowie pragną zachować pamięć o dawnej szkole polskiej i planują poświęcić jej kamień z informacją . Na lipiec 2020 zaplanowano uroczyste obchody 90-lecia powstania szkoły polskiej w Wymoju połączony ze 100-leciem plebiscytu na Warmii, Mazurach i Powiślu. Oprócz uroczystości lokalni działacze planowali całoroczne odczyty, wykłady, pogadanki związane z tematyką międzywojenną i regionalną dla wszystkich zainteresowanych . Tymczasem światowa pandemia koronawirusa pokrzyżowała plany upamiętnienia rocznicy powstania szkoły polskiej. Ostatnią szkołą polską powstałą w kwietniu 1934 r. na Warmii i Mazurach była placówka w Olsztynie. Władze niemieckie nie chciały się zgodzić na powstanie szkoły w mieście przeczuwając, że może ona mieć fundamentalne znaczenie dla oświaty polskiej w regionie. Fukncjonowała w Domu Polskim. W 2010 r. na budynku Ośrodka Badań Naukowych im. Wojciecha Kętrzyńskiego umieszczono tablicę pamiątkową z napisem:

"W domu tym w latach 1934–1939
Mieściła się szkoła polska.
W hołdzie nauczycielom, rodzicom i uczniom
Za wierność ojczyźnie
Mieszkańcy Olsztyna".

no picturezdj. I. Jóźwiak

Dziś w budynku ma swoją siedzibę Instytut Północny im. W. Kętrzyńskiego (dawniej wspomniany OBN). Jako kontynuator tradycji Ośrodka, Instytut stawia sobie za cel upowszechnianie wiedzy o historii i dziedzictwie ziem dawnych Prus ze szczególnym uwzględnieniem przeszłości Polski północno-wschodniej.

Kończąc wędrówkę szlakiem szkół polskich na Warmii i Mazurach w okresie międzywojennym należy przywołać placówkę w Piasutnie. Była to jedyna szkoła polska na Mazurach. Zorganizował ją w lutym 1931 roku Jerzy Lanc. Od początku był brutalnie zwalczany przez Niemców, a rok później zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach. Znaleziono go martwego we własnym pokoju. Sekcja zwłok wykazała, że zmarł w wyniku zatrucia czadem, prawdopodobnie zatkano komin - ówczesna opinia polska podejrzewała stronę niemiecką o skryte morderstwo. Obecnie w budynku mieści się Leśnictwo Strużki. Dzięki staraniom Nadleśnictwa Spychowo przed leśniczówką umieszczono kamień z pamiątkowym napisem poświęconym Jerzemu Lancowi, nauczycielowi szkoły. W czasie uroczystości upamiętniających krótką działalność szkoły (2019 r.) złożono w budynku ŚDS, w Piasutnie miała miejsce prelekcja nt. Jerzy Lanc - nauczyciel w polskiej szkole w Piasutnie, w Prusach Wschodnich. Wygłosiła ją Lila Borkowska – Prezes Warmińsko-Mazurskiego Centrum Wpierania Inicjatyw Lokalnych i Promocji Regionu w Piasutnie i jednocześnie pracownik ŚDS w Piasutnie. Zebrani obejrzeli także krótki program artystyczny w wykonaniu mieszkańców Piasutna; recytowano także wiersze Teofila Ruczyńskiego poświęcone Jerzemu Lancowi.

Kolejna 90-rocznica zmobilizowała instytucje kulturalno-oświatowe, samorządy, stowarzyszenia i szkoły do działań przypominających funkcjonowanie polskich szkół w Prusach Wschodnich. Podejmowano działania bardzo różnorodne, wiele z nich ma charakter cykliczny, inne – to częściej - tylko okolicznościowy. Trud włożony w uczczenie 90-rocznicy czasem ogromny jest wart, by z jego owoców korzystały jak najszersze kręgi społeczeństwa Warmii i Mazur. Warto zadbać, aby wypracowane formy na stałe wpisały się w kalendarz regionu i inspirowały do działań kolejne pokolenia, a funkcjonując przez następne lata ułatwiały pracę także pedagogom z dziećmi i młodzieżą; by stanowiły źródło zainteresowania i wzbogacały środki dydaktyczne tak potrzebne w podejmowanej przez nich edukacji regionalnej. Może warto byłoby zaproponować szlak turystyczno-kulturowy obejmujący miejscowości, w których niegdyś działały polskie szkoły? Wracajmy zatem do źródeł i udajmy się w drogę odwiedzając dawne polskie szkoły na Warmii i Mazurach. Warmińsko-Mazurski Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli we wrześniu 2020 r. zorganizował, w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa, warsztaty terenowe dla pedagogów regionu, aby zainspirować ich do pracy z dziedzictwem kulturowym związanym z działalnością polskich placówek w okresie międzywojennym. Każda inicjatywa nawiązująca do dziedzictwa regionu jest cenna ponieważ pamięć jest sprawą ważną dla każdej wspólnoty, która chce przetrwać nie tylko politycznie, czy ekonomicznie - ale przede wszystkim kulturowo.

No pictureZdj. I. Jóźwiak, Wycieczka nauczycieli „Szlakiem szkół polskich na Warmii” 12.09.2020

No pictureZdj. I. Jóźwiak, Wycieczka nauczycieli „Szlakiem szkół polskich na Warmii” 12.09.2020





Pliki do wyświetlenia i pobrania PDF:
[1] Zeszyt ćwiczeń do podręcznika 2020.pdf

Pliki do pobrania - prezentacje MS Power Point:
[1] Szkoły polskie na Warmii.pptx
[2] Specyfika Warmii i Mazur po 1945 r.ppt